czwartek, 6 listopada 2014

Studio S – kawałek życia i wiele pasji



W poprzednim wpisie wspomniałam o STUDIU S, które powstało w Lubaniu w 1990 roku. Pamiętam emocje, jakie towarzyszyły nam, wszystkim lubanianom w trakcie nadawania pierwszej edycji, która miała miejsce 4 marca 1990 roku. Mało kto pamięta, że my zaczęliśmy emitować swój program znacznie wcześniej niż Polsat. Nasi krajanie byli w lepszej sytuacji niż pozostała część Polski, ponieważ mieli możliwość oglądania – oprócz TVP1 i TVP2 także nasze lubańskie STUDIO S. Lokalne programy nadawane były w niedziele i środy, w pozostałe dni tygodnia retransmitowane zaś były telewizje zachodnie – MTV, RTL, EUROSPORT itp. Mieliśmy prawdziwe okno na świat, jak mało kto w Polsce. 

W Studiu S byłam od samego początku, no może prawie bo dołączyłam w czerwcu 1990 roku, jakoś tuż po pierwszych demokratycznych wyborach. Najpierw prowadziłam lokalny koncert życzeń, potem główne wydania a wkrótce, w 1996 roku zastąpiłam Zdzisława Bykowskiego na stanowisku redaktora naczelnego, które piastowałam aż do końca Studia S, czyli do roku 2004. Był to kawał czasu, który wspominam z łezką w oku. W tym czasie wyemitowaliśmy niezliczoną ilość programów dotyczących tylko i wyłącznie naszego regionu. Jak wspominają starsi mieszkańcy, kiedy w niedzielę o godzinie 14.00 szło się ulicami Lubania, było na nich pusto a zza otwartych okien dobiegał sygnał zwiastujący rozpoczęcie STUDIA S. To był piękny czas. Wszyscy byliśmy dumni, że mamy własną telewizję. A jej wyższość, pomimo ubogiej techniki i naszych – twórców programu – umiejętności, polegała na tym, że poruszane sprawy dotyczyły naszego podwórka, gdzie w większości wszyscy się znają – np. pani Bożenki z ul.Spółdzielczej, czy zalanych piwnic mieszkańca ul.Głównej, albo słynnego konfliktu o rurę, itp., itd.  Wydarzeniem też była niewątpliwie transmisja na żywo z lubańskiego MDK pierwszej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wyjątkowe przeżycie, i dla nas i dla wszystkich mieszkańców. Pamiętajmy, że był to rok 1993. Dzisiaj młodych to nie dziwi, kamery internetowe zamontowane są praktycznie w każdym mieście, ale w tamtych czasach był to wielki wyczyn. Przez Studio S przewinęło się mnóstwo spikerów, którzy robili to – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – za free. Śledząc losy tych młodych ludzi, u niektórych przygoda z naszą telewizją zaowocowała.  Wracając do samych emisji. Ci którzy jako goście nas odwiedzali pewnie pamiętają tę nerwówkę, związaną z nadawaniem na żywo. Jednak, pomimo całego stresu, miało to swój niepowtarzalny klimat.


Szkoda, że ekonomia pokonała naszą malutką stacyjkę telewizyjną tak bliską każdemu mieszkańcowi Lubania. Ale przynajmniej mamy co wspominać.